Niepubliczne media

 

Po 15 października po zwycięstwie tak zwanej demokratycznej opozycji wiadomym jest,
że układ medialny w Polsce –  według mnie, człowieka niesympatyzującego z szeroko pojętym obozem zjednoczonej prawicy – jest głęboko upolityczniony, co było szczególnie widoczne
w momencie, kiedy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji decydowała o przyznaniu koncesji
dla TVN24 znanej z krytycznego stosunku do obozu Jarosława Kaczyńskiego. W tym okresie polityka stacji wobec rządów Prawa i Sprawiedliwości – moim zdaniem – wyraźnie została złagodzona. Innym czynnikiem, który pokazuje, że media w Polsce nie do końca są wolne
od nacisków politycznych, jest tak zwana ustawa LEX TVN, na mocy której polski rząd próbował przejąć kontrolę nad stacją poprzez naciski polityczne. Proces ten nie doszedł
do skutku, dlatego teraz, po upadku rządu, PiS z niepokojem obserwuje chęć meblowania gmachów przy Woronicza. Niestety, przez lata nie dorobiliśmy się modelu mediów zarówno tych prywatnych, jak i publicznych i trudno będzie to osiągnąć przy obecnym stanie podziału polskiego społeczeństwa. Po politycznej stronie zawsze była i będzie pokusa, aby z mediów nie tylko publicznych uczynić tubę propagandową swojego punktu widzenia. Pytanie brzmi: Jak odnaleźć granicę? Moim zdaniem to nie jest i nie będzie takie proste, czego znakomitym przykładem jest wynik wyborczy z 15 października. Można było wtedy zaobserwować punkt przegięcia – za dużo Donalda Tuska w mediach prawicowych przyniosło efekt przeciwny
do zamierzonego. Sprowadzanie problemów zwykłego Kowalskiego tylko i wyłącznie do tego,  że to problem generowany przez jeden kraj w Europie czy jednego człowieka kreowanego
na zdrajcę narodu polskiego okazało się nieskuteczne.  Zastanawiam się, jaki model mediów publicznych będzie w stanie wprowadzić obecna koalicja, gdyż pamiętam jej autorytarne zapędy. Jako zwierzę społeczno – polityczne  pamiętam słynne akcje w redakcji tygodnika „Wprost” czy konsultacje z naczelnymi ogólnopolskich dzienników.  Prawda jest też taka,
że im niższy poziom lokalny, tym większe są naciski na media. Zastanawiam się, kiedy następuje punkt krytyczny, kiedy dane medium staje się wrogiem obozu, który kiedyś  wypromowało. Moim zdaniem granica jest bardzo cienka, a wolne media to tylko slogan 
i subiektywne odczucie każdego z nas. Uważam, że można ustalić tak zwany kodeks dobrych praktyk, ale i tak media zawsze będą sytuowane po którejś  stronie sporu politycznego; pytanie – do jakiego stopnia? A to już będą oceniać Polacy swoimi pilotami. Czy obywatele są jednak w stanie podjąć się kreowania mediów publicznych na nowo? Jak obecna władza jest w stanie poradzić sobie z różnymi próbami zabetonowania mediów? Na ile nowe media publiczne będą w stanie zachować obiektywizm i rzetelność? To, że nie zadowolą wszystkich,  jest pewne, ale zastanawiam się, czy Polacy tak, jak wykazali się obywatelską postawą, idąc licznie na wybory, będą w stanie kontrolować swoimi reakcjami działania władzy wobec mediów publicznych. Moim zdaniem podniesienie poziomu przekazu nie będzie trudnym zadaniem. Zadaję sobie pytanie: Ile zgniłych bezpieczników ustępująca władza zastawiła
na ekipę Tuska i do jakiego formatu nowa władza chce doprowadzić media publiczne?  
Na początku, jeśli uda się przeprowadzić ten proces w miarę szybko, czego jako obserwator ostatnich wydarzeń związanych z oddaniem władzy przez PiS nie jestem taki pewien,   należałoby doprowadzić media do rzetelnych podstaw informacyjnych, a co będzie później, czas pokaże. Na razie należy spróbować wyciszyć nastroje w debacie publicznej na wzór tego, co robi w parlamencie marszałek Hołownia. Wiem, że będzie to niezwykle trudny proces, 
ale w mojej ocenie możliwy do osiągnięcia. Wszystkim się nie dogodzi, jednak trzeba próbować, bo wszystko inne będzie lepsze od obecnego kształtu mediów zwanych publicznymi.    

This entry was posted in Bez kategorii. Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *